Skarpety kompresyjne CEP – przebadane na ludzkim organizmie !

Marcin Sielowski 2010-11-18 00:00

 

\"maratony24.pl\"

Od momentu kiedy rozpocząłem przygodę z bieganiem minęło już prawie 3 lata. Pierwszy wielki sukces to powrót do formy sprzed 10, a może nawet 15 lat kiedy to niemal zawodowo grałem w koszykówkę. W przeciągu  9 miesięcy truchtania zrzuciłem 20kg i co najważniejsze ukończyłem maraton z przyzwoitym czasem 3:52:49 netto. Kolejne miesiące objawiły się pasmem kolejnych, mniejszych lub większych sukcesów. Co start to „życiówka”.

\"maratony24.pl\"
Wrocław Maraton 2008 – Pierwszy maraton.

 
Na „Maniackiej Dziesiątce” w 2009 roku pobiegłem 10km w 40 minut i to właśnie wtedy pojawiły się pierwsze problemy z mięśniem płaszczkowatym łydki prawej nogi. Wstępnie zaleczoną kontuzję bardzo szybko zbagatelizowałem i rozpocząłem przygotowania do bicia kolejnej życiówki, tym razem w biegu maratońskim.  W dniu startu czułem się znakomicie. Pierwsze 30 km pokonałem wg założonego planu. Pędziłem ewidentnie na 3:30 i to miała być piękna „życiówka” z poprawką na poziomie 22 minut!

Niestety... pyk! pstryk! ... i po zawodach! Ból wykręcał w grymasie usta. Siłą woli i rozpędu dobiegłem do mety... praktycznie na jednej nodze. Kontuzja powróciła w najgorszym momencie. Zawalony start i co najważniejsze za 2 miesiące I Maraton Karkonoski.

Co w takim przypadku robi świeżo upieczony biegacz? Wciera maści, ogranicza kilometry i oszukuje się, że wszystko będzie dobrze. No i faktycznie jakoś się pozbierałem do kupy. Wystartowałem w maratonie górskim, ale o ściganiu z czasem nie było mowy. Bieg ewidentnie na ukończenie... cały czas robisz wszystko, żeby tylko nic nie strzeliło.



\"maratony24.pl\"
Wrocław Maraton 2009
Kontuzja, pomimo wszystko postanowiłem dokuśtykać do mety.



Później był jeszcze maraton we Wrocławiu. Po 5 km poniosło mnie i postanowiłem wrócić do swojego tempa maratońskiego. Na wysokości ZOO... Pyk! Pstryk! ... i po zawodach! Pomimo wszystko postanowiłem dokuśtykać do mety. Czas 4:26 wbił mnie bardzo głęboko w ziemię. Postanowiłem porządnie odpocząć od biegania. Znalazłem dobrego lekarza ortopedę i rozpocząłem leczenie farmakologiczne, fizykoterapię itd...

Po 4 tygodniach wróciłem do biegania. Sezon startowy AD 2009 dla mnie się już skończył... rozpocząłem więc snuć plany na kolejny rok... AD 2010. Tym razem miało być rozsądnie i spokojnie, a było w kratkę. Kiedy łydka nie bolała - było rozsądnie, a kiedy bolała - nie było wcale biegania. Psychicznie miałem tego dość.

Teraz treningiem, planem startowym... wszystkim co wiązało się z bieganiem rządziła „Prawa Łydka”. W pewnym momencie pogodziłem się z tą sytuacją. Wtedy planowałem starty w maratonach z głównym celem „zaliczyć”.




\"maratony24.pl\"
Wrocław Maraton 2010 – opaska uciskowa z apteki nie zdaje egzaminu :(


Pewnego dnia szperając w internecie natrafiłem na stronę internetową runcentre.pl . Poczytałem o „magicznych kompresyjnych skarpetkach”. Pamiętam, że w pierwszym momencie uśmiechnąłem się pod nosem „ to w takim sprzęcie śmigał pewien Generał WP na I Maratonie Karkonoskim... podkolanówki!”.

Później przyszedł czas na refleksję oraz zbieranie merytorycznej wiedzy nt marki CEP oraz ogólnie produktów firmy MEDI. Na forach biegowych rozpocząłem rozpytywanie wśród użytkowników takich skarpet kompresyjnych. Poniżej kilka podstawowych zalet...


Zastosowanie kompresji powoduje:

  • poprawę krążenia krwi
  • zwiększenie ilości tlenu dostarczanego do twoich mięśni
  • więcej energii podczas biegów długodystansowych
  • zmniejszenie ryzyka występowania skurczy mięśni
  • przyspieszoną regenerację po treningu/zawodach (eliminując uczucie odrętwiałych mięśni)


\"maratony24.pl\"
CEP Running Progressive Socks


Cena wybranego modelu CEP Running Progressive Socks  na pierwszy rzut oka wydała się barrrrdzo wygórowana. Natychmiast przypomniałem sobie kwoty jakie przez ostatni rok wydałem na leczenie kontuzji i zdecydowałem... że spróbuję CEPów! Cóż „tonący brzytwy się chwyta”.

Na niedługo przed docelowym startem sezonu [Poznań Maraton] otrzymałem paczkę z zamówionym wcześniej w sklepie
RUN CENTRE sprzętem. Kiedy w końcu nauczyłem się prawidłowo nakładać skarpety wybiegłem na delikatny trening po miękkiej leśnej ściółce. 5km... 10km... na koniec kilka mocniejszych akcentów i ... nic... łydka trzyma się „kupy”. Wydaje mi się, że coś tam jeszcze ciągnie, ale po kolejnych treningach okazuje się, że wcale nie ciągnie tylko bardzo przyjemnie obściska.

Wg zaleceń Eddiego z RUN CENTRE zakładam kilkukrotnie CEPy do pracy i tutaj kolejne zaskoczenie. Po całym dniu siedzenia przy kompie nogi wydają się być w dobrej formie. Potwierdzeniem okazały się międzyczasy na testowym kółku podczas wieczornych treningów.


\"maratony24.pl\"
Poznań Maraton 2010  - Kilka minut przed startem



Na tydzień przed Maratonem Poznańskim odzyskałem radość biegania i pewność swoich możliwości. 10 października 2010 na linii startu pierwszy raz od długiego czasu nie myślałem o „bolącej łydce”... tym razem planowałem tempo w jakim za chwilkę miałem „połykać” kolejne kilometry :)


\"maratony24.pl\"
Poznań Maraton 2010 - Meta  


Na mecie zameldowałem się po 4 godzinach z hakiem tym samym poprawiając czas z Wrocławia [start 4 tygodnie wcześniej] o ponad 10 minut. Od tej pory niemal na każdy, nawet najkrótszy trening ubieram CEPy. Ważna uwaga... nie widać na nich śladów większego zniszczenia.

Zadawałem sobie kilkukrotnie pytanie... „czy to oby na pewno CEPy pomogły?” 100% pewności nie mam, ale wiem jedno... nie zaryzykuję startu, interwałów lub długiego wybiegania bez tego sprzętu na goleniach :)

Pozdrawiam...
Marcin Sielowski

Sklep Run Centre >>
Opis techniczny używanego modelu >>
Opisy badań dotyczących kompresji >>