Felieton Wieśka 038
„WĘDROWCY MARATONU”

Wiesław Dąbek 2011-11-07 00:00

Nazwiska ilu kenijskich biegaczy potraficie wymienić? Ilu kojarzycie z wynikami i zawodami gdzie zwyciężali? Kogo z nich potrafilibyście rozpoznać na ulicy? Jestem przekonany, że macie podobnie jak ja. Kojarzymy tylko nielicznych, tych najlepszych z najlepszych. Tych, którzy biją rekordy świata i wygrywają na największych biegowych imprezach. Chociaż, czy na pewno potrafimy ich wymienić? Czy naprawdę ich znamy?

Czarnoskórzy Kenijczycy zdominowali świat biegów długich. Nie pozwalają wygrywać białym. Wszędzie ich pełno. Czasem pojawiają się nawet na bardzo niewielkich lokalnych biegach.

BIEGANIE | BIEGI | BIEGAĆ | MARATONY | MARATON
12. Poznań Maraton 2011

Kiedyś ktoś odkrył, że można na biegaczach nieźle zarobić i zdecydował się ich przywozić do Europy. Potem pojawiało się ich coraz więcej. Najczęściej pochodzą z bardzo ubogich rodzin żyjących w nędzy, więc mają olbrzymią motywację. Nikt, nigdy do szkoły ich nie dowoził, sami tam dobiegali. Ci najlepsi są często bogatymi ludźmi ale jest takich niewielu. Większość biega żeby za tzw. „startowe” utrzymać siebie i swoją czasem liczną rodzinę. Niektórzy utrzymują nawet całą wioskę.

Przemieszczają się po Europie z biegu na bieg. Czasem przyjeżdżają a na miejscu dowiadują się na jakim dystansie będzie bieg. Jeśli ich menadżerami są porządni uczciwi ludzie to żyją całkiem dobrze i mogą spokojnie egzystować. Wszystko zależy od tego jaki poziom reprezentują.

Czasem mierzymy ich naszą, europejską miarą. Pytamy o trenerów, dietę, opieką medyczną, taktykę biegu itp. Wtedy często widzimy ich lekko przekrwione, białe zdziwione oczy i szczery, jasny, skromny uśmiech.

BIEGANIE | BIEGI | BIEGAĆ | MARATONY | MARATON
12. Poznań Maraton 2011

No cóż, trenerowi trzeba zapłacić a oni wolą te pieniądze przeznaczyć dla rodziny. Trenują więc tradycyjnie. Biegają dużo i szybko, tak szybko żeby pokonać innych, tak szybko żeby wygrać w wiosce, okręgu, żeby być zauważonym i żeby ktoś posłał ich do Europy.

Oni znają swoje gwiazdy, mają swoich idoli, często mogą biegać tuż obok, mogą się z nimi zmierzyć, spróbować pościgać się chociaż trochę. A potem, może kiedyś, gdzieś uda im się ich pokonać na wielkim maratonie.

Dieta?
No cóż jedzą normalnie to co jedli zawsze. Suplementacja to dla wielu słowo nieznane. Widziałem kilka razy „naszych Kenijczyków” (tych, którzy od kilku lat mieszkają i startują w Polsce) jak ze smakiem wpylali obrzydliwe, dworcowe hamburgery w Bydgoszczy. Właśnie jechali na jakiś bieg. Normalnie ie szukają makaronów, delikatnego, gotowanego drobiu itp. Mają swoje kaszki, albo jedzą wielkie porcje fasoli.

Opieka medyczna?
Kiedyś w ich wiosce opowiadali, że są lekarze. Nie myślcie, że ironizuję. Jestem naprawdę daleki od tego.

Przed kilku laty na maratonie w Dębnie ktoś zapytał Kenijczyków, którzy tam przyjechali, jaką mają taktykę na ten bieg. Popatrzyli po sobie i powiedzieli: „Taktykę? Jak to jaką? Biec najszybciej. Tak żeby wygrać.” KONIEC TAKTYKI. Tak biegną, szybko jak potrafią. Czasem się nie uda i kończą tak, jak w czasie maratonu we Wrocławiu, na czworakach.

BIEGANIE | BIEGI | BIEGAĆ | MARATONY | MARATON
29. Hasco-Lek Wrocław Maraton 2011

Ci Wędrowcy Maratonu wyruszają do Europy, której często nie znają. Są zapraszani przez organizatorów biegów, wysyłają ich menadżerowie, jadą do innego świata, innej kultury, innego klimatu. Ci którzy organizują biegi są różni. Ci biegacze często przyjeżdżają z torbą, w której jest tylko strój startowy i buty do biegania. Wysiadają z samolotu i ...czasem wita ich mróz i padający śnieg, o którym tylko słyszeli gdzieś w opowieściach. Dygoczących z zimna odbierają organizatorzy. Ci porządni mają dla nich ubrania, ręczniki, kosmetyki aż po szczoteczki do zębów. Opiekują się nimi jak małymi dziećmi, prowadząc ich niemal za rękę. Od samolotu aż na start. Potem ONI STAJĄ NA STARCIE i realizują swoją taktykę. Biegną tak żeby wygrać i ...WYGRYWAJĄ!!!

Trochę zdjęć, wywiadów, radości. Chociaż w oczach ciągle jest jakieś zagubienie. Wylot, odpoczynek, trening i następny wylot. Start w nowym, innym, nieznanym miejscu. Lepiej im jak przemieszczają się w kilku ale wtedy konkurencja jest trudniejsza, mimo to wolą kiedy nie są sami.

Nie za bardzo mogą liczyć na pomoc ze strony konkurentów. Szczerze mówiąc miejscowi nie przepadają za nimi. No cóż muszą dawać z siebie dużo więcej a i tak najczęściej wygrana przechodzi im koło nosa. Naprawdę wielcy biegacze mają inaczej, cenią tych, którzy stają z nimi na starcie, walczą i najczęściej ich pokonują. Taki jest sport. Wygrywa lepszy.

Wędrowcy wsiadają w kolejny samolot i lecą w kolejne miejsce. Często zdarza się tak, że im się nie udaje. Co wtedy? No cóż przegrani szybko znikają. Dobrze jeśli mają na powrót do domu. Jeśli nie mają to zajmują się handlem, pracują w restauracjach. Zostaje im zwyczajne, szare życie ale mieli wielkie marzenia. Może nadal je pielęgnują, może potrenują i kiedyś, gdzieś staną na starcie żeby wygrać.

Czytaj wszystkie Felietony Wieśka >>