Półmaraton w Ołomuńcu, czyli festyn, spotkanie biegaczy i okazja do zabawy

Grzegorz Dulnik 2017-02-27 20:30

Półmaraton w Ołomuńcu

W Polsce organizowanych jest coraz więcej imprez biegowych, ale biegacze z naszego kraju coraz częściej interesują się biegami organizowanymi za granicą. Postanowiliśmy porozmawiać Andrzejem Kaźmierczykiem z Będzina i Waldemarem Kołodziejem z Górek pod Opolem, uczestnikami ubiegłorocznej edycji półmaratonu Mattoni Olomouc Half Marathon, który w tym roku odbędzie się 24 czerwca w Ołomuńcu oddalonym od polsko-czeskiej granicy o zaledwie nieco ponad 100 km.

Panowie, w czerwcu ubiegłego roku startowaliście w Mattoni Olomouc Half Marathon. Skąd pomysł, aby na start w półmaratonie wybrać akurat połówkę w Ołomuńcu?

Waldemar: W moim przypadku było kilka przyczyn. Po pierwsze, był to już kolejny mój bieg w zawodach organizowanych przez RunCzech. Po drugie, odbywał się w dzień moich urodzin, a wreszcie po trzecie pobiegłem razem z żoną, dla której zeszły rok to pierwszy sezon biegania dłuższych dystansów.

Andrzej: Można powiedzieć, że jestem już stałym bywalcem na półmaratonie w Ołomuńcu, bo w ubiegłym roku pobiegłem tam już po raz czwarty. Startowałem od 2013 roku w każdej edycji i jestem już także zapisany na bieg w 2017 roku. Pierwszy wyjazd w 2013 roku był trochę przypadkowy, teraz świadomie wracam tam co roku, ponieważ Ołomuniec to piękne miasto, jego atutem jest bez wątpienia położenie - jedynie 2 godziny jazdy samochodem z mojego rodzinnego Będzina.

Jakie są Wasze wrażenia z biegu i w ogóle z pobytu w Ołomuńcu? Spotkaliście Polaków na trasie lub wśród kibiców?

Waldemar: Najogólniej rzecz biorąc, nie zaskoczyło mnie nic specjalnego, ponieważ organizatorzy z RunCzech przyzwyczaili mnie do wysokiego poziomu organizacji swoich biegów. Tak też było w Ołomuńcu. Pod względem biegowym wspominam ten start bardzo dobrze. Biegaczy z Polski owszem spotykaliśmy, aczkolwiek raczej na trasie. A trochę szkoda, że na razie nie ma zbyt wielu kibiców z Polski, bo można taki wyjazd potraktować jako fajny rodzinny wyjazd. My, świętując moje urodziny zostaliśmy w mieście do niedzieli i zobaczyliśmy to i owo, a szczególnie do gustu przypadł mi bardzo ładny rynek.

Andrzej: Do Ołomuńca jeździmy zawsze w grupie, część kolegów startuje w biegu, część jedynie kibicuje, ale polubiliśmy to miasto za klimat, gościnę mieszkańców, świetne restauracje i kluby. Atutem biegu jest również to, że odbywa on się w sobotę, dzięki czemu możemy po jego zakończeniu uderzyć w miasto, a w niedzielę po noclegu w hotelu spokojnie wrócić do domu. W trakcie pobytu spotykam biegaczy z Polski i wszyscy mają podobne, bardzo pozytywne odczucia.

Jak Wam poszło w tym biegu? Jakbyście określili profil trasy podczas Olomouc Half Marathon?

Waldemar: Wspólnie z żoną bieg potraktowaliśmy bardzo luźno, dostosowaliśmy tempo w taki sposób, aby móc komfortowo pokonać dystans. Nie wynik był ważny, ale świetna zabawa i możliwość obejrzenia urokliwego miasta. Z tego co pamiętam sam profil trasy nie obejmował jakiś wielkich podbiegów.

Andrzej: To prawda, sam profil trasy jest raczej łatwy i sprzyja szybkiemu bieganiu. O ile oczywiście trafi się z pogodą. Ponieważ bieg co roku rozgrywany jest w ostatnią sobotę czerwca, wtedy ze względu na temperaturę powietrza ciężko o bicie rekordów życiowych. Dlatego bieg traktujemy jako fajną zabawę, święto biegania, którym cieszymy się razem z kibicami i innymi biegaczami.

Zauważyliście jakieś różnice w organizacji biegów w Czechach, a w Polsce? Startowaliście w innych zagranicznych biegach?

Andrzej: Jedynym biegiem w Czechach w jakim brałem udział do tej pory jest właśnie Olomounc Half Marathon, ale ponieważ startowałem w nim już cztery razy, to mogę powiedzieć, że na pewno ten bieg jest bardzo dobrze zorganizowany. Myślę, że na podobnym poziomie jak nasze najlepsze półmaratony w Polsce. Wielkim kapitałem połówki w Ołomuńcu są liczni kibice na trasie i magiczne stare miasto, na którym ulokowany jest start oraz meta biegu. Oprócz Polski i Czech startowałem także w biegach organizowanych w Niemczech, w Austrii oraz w Serbii, i muszę powiedzieć, że chętniej wracam do Ołomuńca, niż do Wiednia czy Linzu.

Waldemar: Oprócz kilku biegów z serii RunCzech, biegłem w dwóch maratonach we Włoszech i muszę przyznać, zarówno jako Italianofil jak i również Czechofil, że poziom imprez pod szyldem RunCzech jest bardziej profesjonalny. Za to Włosi oferują coś, co ciężko określić jednym słowem. Może tym słowem będzie nastrój, duch… Polskie zawody na tle moich startów zagranicznych nie mają się czego wstydzić, zarówno jeżeli chodzi o kwestie techniczne (trasa, pakiety, organizacja), jak i sportowe. Chociaż wydaje mi się, że Polacy podczas amatorskich przecież startów, podchodzą do tematu zbyt poważnie, czasami bez niezbędnego dystansu. W Czechach, a już zwłaszcza we Włoszech, impreza biegowa jest jednocześnie festynem, spotkaniem i powodem do zabawy. U nas nie zawsze.

Jak oceniacie biuro zawodów, pakiety startowe, Expo i całą tą około biegową otoczkę podczas półmaratonu w Ołomuńcu?

Waldemar: Jak już wspomniałem wysoki poziom RunCzech nie wziął się znikąd. Organizacja Expo czy samego startu jest wzorcowa. Odbiór numerów, koszulek bezproblemowy. Jeżeli chodzi o tzw. otoczkę, to w Ołomuńcu było bardzo sympatycznie, ale nie tak specyficznie i wzniośle jak w Pradze podczas Sportisimo HalfMarathon.

Do Czech pojechaliście, aby tylko przebiec półmaraton czy w planach było też zwiedzanie? Udało się coś zobaczyć?

Waldemar: Akurat ten start był pretekstem do obchodzenia moich urodzin na biegowo, więc podczas biegu podziwialiśmy miasto. Po zawodach zwiedziliśmy także rynek z pobliskimi uliczkami, gdzie znaleźliśmy m.in kawiarnię dla kotów! Polecam! (śmiech)

Andrzej: Dwudniowy wyjazd to trochę za mało, aby zwiedzić okolicę tak dokładnie jakby się chciało, ale nie ukrywam, że każdy kolejny pobyt w Ołomuńcu przybliża mnie do zaplanowania zdecydowanie dłuższych wakacji w Czechach.

Czy ciężko jest zorganizować taki wyjazd na biegi w Czechach? Jak duże to są koszty? Na co trzeba zwrócić szczególną uwagę?

Andrzej: Organizacja wyjazdu to prosta sprawa! Na stronie internetowej RunCzech.com wykupujemy udział w biegu, rezerwujemy nocleg, a gdy przyjdzie czas tankujemy samochód i… wyruszamy w drogę! Na miejscu czekają m.in. restauracje ze smacznym jedzeniem. Polecam każdemu taki wypad!

Waldemar: Koszty uczestnictwa w zawodach w Ołomuńcu to około 65 euro. Cena ewentualnego noclegu w mieście oczywiście zależy od lokalizacji i rodzaju. W naszym przypadku spaliśmy jedną noc w hotelu Trinity, gdzie koszt noclegu to 140 euro dla czterech osób. Dość drogo, ale zdecydowaliśmy się na taką opcję ze względu na doskonałą lokalizację, wejście do hotelu znajduje się około 150 metrów od startu. W dalszych rejonach Ołomuńca noclegi są już zdecydowanie tańsze. Koszt dojazdu z Polski uzależniony jest oczywiście od miejsca i środka transportu.

Startując w biegach organizowanych przez RunCzech zbiera się punkty do klasyfikacji „RunCzech Running League”. Czy planujecie więc kolejne starty u naszych południowych sąsiadów?

Waldemar: Na rok 2017 planuję Sportisimo HalfMarathon w Pradze, maraton w Pradze oraz półmaraton w Karlovych Varach. Oczywiście te starty nie wynikają z potrzeby gromadzenia punktów w RunCzech Running League, tylko z doskonałego przygotowania tych imprez biegowych i niezapomnianej atmosfery sportowego święta.

Andrzej: Jeśli chodzi o bieganie w Czechach, to w tym roku na razie zaplanowałem tylko start w Ołomuńcu, ale kto wie, może skuszę się na inny bieg.

Jakie są Wasze biegowe plany na ten rok?

Waldemar: Prawie jak co roku maraton we Wrocławiu i w Rawennie. Poza tym maratony w Pradze, Opolu i Florencji. Kilka półmaratonów zapewne. Ale w moim kalendarzu najważniejszy będzie debiut w ultramaratonie górskim w Szklarskiej Porębie.

Andrzej: Półmaraton w Dąbrowie Górniczej, Łódź Maraton, Bieg Fiata Bielsko-Biała, Olomounc Half Marathon, Festiwal Biegowy w Krynicy. To gdzie się spotkamy?

Dziękuję za rozmowę i powodzenia na biegowych trasach!
Grzegorz Dulnik

Waldemar Kołodziej: Biega czwarty rok. Na koncie ma ponad 50 różnych biegów, w tym 5 maratonów i ponad 15 półmaratonów. Trenuje cztery dni w tygodniu. Wykonuje zawód lekarza chirurga (neurochirurga), co wiąże się zwykle z wielogodzinnym staniem przy stole operacyjnym. Po całym takim dniu wieczorny trening smakuje wyjątkowo dobrze.

Andrzej Kaźmierczyk: Ma 46 lat, pracuje w polskim przedstawicielstwie duńskiej firmy GRUNDFOS. Biega od 2012 roku, kiedy waga pokazała za dużo i obecnie jest pasjonatem biegania, uwielbia zarówno treningi jak i starty w różnych biegach masowych. Bieganie daje mu zdrowie, dobre samopoczucie i pozwala zapomnieć o troskach dnia codziennego.